Stevie i Ania weszli do środka. Przed nią rozpościerał się widok na ogromny salon, który urządzony był w dość minimalistyczny sposób. To właśnie taki styl przeważał w tym domu. Na prawo od schodów mieściła się kuchnia z widokiem na ogród. Przy kuchence stała kobieta z długimi, kruczo czarnymi włosami. Na sobie miała fartuszek w kwiatki, właśnie szykowała obiad.
- Już jesteśmy. – krzyknął radośnie mężczyzna.
- Zaczynałam się martwić, że coś się wam stało? Gdzie byliście? – w dłoniach trzymała drewnianą łyżeczkę.
- Dobrze wiesz, jakie korki są na mieście..
- To prawda.
- Ale teraz czas na przedstawienie naszego gościa. To jest Ania. – pokazał na dziewczynę, która wyraźnie się zaczerwieniła. – A to moja żona, Lucy. – kontynuował dalej.
- Miło mi panią poznać. – powiedziała cichutko dziewczyna.
- Mnie Ciebie również. – przytuliła ją. – Dosyć, że przepiękny głos, to jeszcze uroda.
- Dziękuję, ale…
- Nie ma żadnego ale. – przerwała jej kobieta. – Ja wiem, co mówię. Gdzie masz walizki?
- Zostały w samochodzie.
- To najpierw pokażę Ci twój pokój, a później Brian przyniesie Twoje rzeczy. Chodź. – rzuciła wesoło i wzięła ją za rękę. Jej pokój mieścił się na piętrze. Znajdowały się tam tylko trzy pomieszczenia: schowek na niepotrzebne rzeczy, łazienka i pokój Ani.
- Oto twój pokój. – kobieta złapała za klamkę i otworzyła drzwi. Oczom dziewczyny ukazało się średniej wielkości pomieszczenie. Panele były laminowane w odcieniu mahoniu, a wszystko było utrzymane w tym kolorze. Łóżko w postaci składanej wersalki, podobnie jak w domu. Piękne meble, ale największe wrażenie na tej 17-sto letniej dziewczynie zrobił balkon. Widok rozpościerał się na mały lasek, który otaczał dom Wonderów.
- Mam nadzieję, że Ci się podoba? – z zamyślenia wyrwał ją głos kobiety.
- Tu jest przepięknie. Dziękuję – przytuliła ją, a po jej policzku spłynęła łza. – Jestem wdzięczna, że przyjęliście mnie pod swój dach. Zadam pytanie, które nurtuje mnie od samego początku. Skąd pomysł, żeby dać szansę takiej dziewczynie jak ja?
- Opowiem Ci całą historię. Usiądźmy – wskazała na ławkę, która mieściła się na tarasie. - Stevie pojechał do studia, aby odsłuchać wszystkie nagrania. Twoja piosenka była pierwsza. Gdy usłyszał twój głos, został oczarowany. Nie chciał już słuchać reszty piosenek, ale musiał. Gdy przyjechał do domu, nie mówił o niczym innym. Cały czas powtarzał: „ Usłyszałem przepiękny głos. To była dziewczyna. Ona ma prawdziwy dar. Jej głos pozwala wyobrazić sobie wszystko, a szczególnie to, co chciała przekazać. Szukałem takiego diamentu i wreszcie go znalazłem. Tylko teraz trzeba go oszlifować.” Na początku myślałam, ze nie jest to najlepszy pomysł, ale gdy usłyszałam Ciebie, zmieniłam diametralnie zdanie. Kiedy tu leciałaś byłam pełna złych myśli dotyczących twojej osoby, ale zauważam, że były one niepotrzebne. Chciałam Cię za to przeprosić. Jesteś świetną dziewczyną.
- Po prostu dziękuję. – powiedziała Ania, po czym skierowała się do wyjścia. – A teraz pójdę po walizki. – kobieta pokiwała tylko twierdząco głową.
~.~
Dziewczyna zmierzała właśnie do czarnej limuzyny, gdy poczuła dłoń na swoim ramieniu.
- A gdzie to panienka się wybiera? – był to wysoki, szczupły niebieskooki blondyn.
- O matko, ale mnie wystraszyłeś.
- Taki był mój zamiar. A tak w ogóle to jestem Brian. Moim zadaniem jest chodzenie za Tobą krok w krok i pilnowanie, aby nic się nie stało tej ładnej twarzyczce.
- A do łazienki też masz za mną chodzić? – zapytała zadziornie dziewczyna.
- Niestety nie. – po tych słowach „zmierzył” ją wzrokiem.
- Też żałuję. – uśmiechnęła się do niego - Pomożesz mi zanieść walizki?
- Oczywiście, Aniu. – wziął jedną z nich – Właśnie, mogę mówić Ci po imieniu?
- Dziwnie bym się czuła, gdyby było inaczej.
- To dobrze. – powiedział, po czym oboje ruszyli w kierunku białego domu.
~.~
Ostatnie miesiące mijały Ani bardzo przyjemnie, choć był to bardzo pracowity okres w jej życiu. Nauczyła się bardzo dużo od Steviego, którego traktowała jak starszego brata. Więzi między nimi bardzo się zacieśniły, znali siebie już na wylot. Potrafili poznać, gdy ktoś miał gorszy dzień, a gdy taki się przytrafił, potrafili sobie pomóc. Każdą wolną chwilę spędzali razem, nie potrafili już bez siebie żyć. Każde z nich stałą się cząstką życia tego drugiego. Ostatnim czasem Stevie zaproponował Ani śpiewanie na koncertach w swoich chórkach, a dziewczyna przyjęła tę propozycję z uśmiechem na twarzy. Jedyną rzeczą, która ją martwiła były więzi z Jeżykiem. Gdy przyleciała do Stanów, zadzwoniła do niego i wyjaśniła mu zaistniałą sytuację. Ten był bardzo wyrozumiały i nawet nie miał wyrzutów sumienia, że dziewczyna zapomniała go powiadomić. Powiedział tylko, że ją kocha i będzie trzymać za nią kciuki. Od tamtego pamiętnego telefonu minęło już pół roku, a Jeżyk nie odezwał się do Ani. Każdej nocy dziewczyna wspominała wspólnie spędzone chwile i kolację, która zmieniła bieg jej życia. To właśnie chłopak był pomysłodawcą tego, aby wziąć udział w konkursie. Codziennie chciała do niego zadzwonić, ale gdy podchodziła do telefonu, rezygnowała z tego pomysłu. Bała się konfrontacji, a w jej głowie krążyła myśl: „Może o mnie zapomniał?”