poniedziałek, 15 czerwca 2015

Pierwszy raz.

Trasa koncertowa trwała niecałe 4 miesiące. Stevie zawitał ze swoim zespołem w różnych miejscach Stanów Zjednoczonych. Nie zdecydował się na trasę światową ze względu na swoje problemy ze strunami głosowymi. Początek trasy był doskonały. Wszystkie bilety wyprzedane, show przygotowany w najmniejszym szczególe. Patrycja pomagała przy dźwięku, ale miała ważniejszą rolę, gdyż śpiewała w chórkach, jako wokal prowadzący. Przed pierwszym koncertem na próbie generalnej okazało się, że Stevie nie może wyciągnąć wysokich dźwięków, a wszystko spowodowane było przeziębieniem, którego nabawił się jeszcze przed wyruszeniem w trasę. Przerwał próbę i zwrócił się do Patrycji:
  • Patt.. Nie uda mi się zaśpiewać tej piosenki. Mam do Ciebie ogromną prośbę..
  • Jaką? - zapytała zdziwiona dziewczyna.
  • Zrobisz to za mnie. - powiedział poważnym tonem głosu.
  • Doskonale wiesz, że ma problem z pauzą w tym utworze.. - próbowała wymigać się dziewczyna.
  • Ale czy ja powiedziałem coś o tym utworze? Zaśpiewasz swoją piosenkę. Tą, która mnie tak urzekła. - uśmiechnął się promieniście.
  • Nie ma mowy! - krzyknęła stanowczym głosem.
Kilka godzin później rozpoczął się pierwszy koncert. Przed sceną stał tłum, który skandował: “Stevie, Stevie, Stevie!!!”. Oprócz fanów na widowni pojawiły się także znane osobistości ze świata show-biznesu, ale również przemysłu muzycznego. Wszyscy pragnęli zobaczyć powrót Steviego na scenę po tylu latach przerwy. Na backstage'u panował stoicki spokój. Tylko Patrycja nerwowo chodziła, zataczając koła i śpiewając coś pod nosem.
  • Uważaj, bo zedrzesz sobie głos. - rzucił Brian, który jako szef ochrony musiał pilnować bezpieczeństwa.
Bardzo przeżywała swój pierwszy występ przed tak dużą widownią. Nigdy nie przypuszczała, jak wiele w jej życiu może zmienić ten pierwszy raz...

~.~

Koncert rozpoczął się doskonale. Wszyscy skupili się na swojej pracy i starali się zachowywać profesjonalnie. Gdy wybrzmiały pierwsze akordy wśród zespołu zapanowała atmosfera rozluźnienia i oddania się temu pięknemu zjawisku, jakim jest muzyka. Po wyjściu Steviego na scenę cała widownia zaczęła klaskac w rytm i śpiewać razem z nim. Patrycja była pod ogromnym wrażeniem. Nawet nie zauważyła, gdy stres oddalił się od niej, a na jego miejsce przybyła radość, która pochłonęła ją całkowicie. Od maleńkości, gdy tylko słyszała muzykę, klaskała w jej rytm i tańczyła z uśmiechem na twarzy. Tak samo było w tej chwili. Gdy zaczęła śpiewać i tańczyć przy statywie od mikrofonu, wszyscy patrzyli na nią ze zdziwieniem na twarzy. Nie rozumieli jej zachowania, gdyż na koncertach Steviego panowały określony zasady, których wszyscy przestrzegali. Ale jak to było w jej zwyczaju, lubiła wyznaczać nowe kierunki i łamać zasady. Choć dziewczyna doskonale widziała miny swoich towarzyszy, nie przestawała ruszać się w rytm muzyki, gdyż nie potrafiła się opanować. Muzyka zajmowała całe jej ciało i przemawiała przez nią. Ku jej zdziwieniu po paru piosenkach reszta zespołu przyłączyła się do niej. Koncert ten zaczynał przypominać mszę dziękczynną poświęconą muzyce. Po odśpiewaniu pięciu piosenek przez Steviego przyszedł czas na jej występ. Jej opiekun pokazał jej uniesione kciuki, aby dodać trochę otuchy dziewczynie. Niestety, nie zdziałało to zbyt wiele. Nogi trzęsły się jak galaretka, a żołądek podszedł do gardła. Stanęła na wielkiej scenie, padało na nią światło reflektorów, a publicznośc zamarła na chwilę. “Pewnie wszyscy zastanawiają się, co ja tu robię i kim jestem.” - pomyślała. Usłyszała już pierwsze akordy swojej piosenki, wzięła głęboki oddech i oddała się dobrze znanemu jej uczuciu – miłości do muzyki. Nawet nie zauważyła, gdy skończyła śpiewać utwór. Po jej ozdobnikowym zakończeniu, rozległy się doniosłe oklaski oraz pogwizdywania. Nawet sam Stevie zaklaskał dziewczynie. Ta ukłoniła się, przedstawiła się i podziękowała za wysłuchanie utworu. Po jej zejściu ze sceny oklaski utrzymywały się jeszcze przez bite 5 minut. Patrycja była zachwycona, nie przypuszczała, że jej głos oraz wykonanie może spodobać się tysiącom ludzi. Wszyscy byli pod wielkim wrażeniem. Po zakończeniu całego koncertu, który okazał się największym wydarzeniem tego roku, zespół ze Steviem na czele pogratulował jej znakomitego występu. Na backstage'u pojawiły się również sławne osoby, które także chciały pogratulować Patrycji, jednak Stevie nie wyraził na to zgody.
  • Jeszcze woda sodowa uderzy Ci do głowy i co ja wtedy zrobię? -zaśmiał się, kończąc pytanie.
  • Hahaha. Bardzo śmieszne.. - powiedziała dziewczyna. Nagle w pokoju pojawił się Brian.
  • Patt. Chciałem pogratulować Ci występu. - podszedł do niej i złożył pocałunek na jej dłoni, dziewczyna zarumieniła się. - Panie Wonder, pan Jackson chciał się z panem zobaczyć. Mam go tu przyprowadzić? - Stevie tylko skinął głową na znak wyrażonej aprobaty.

Nagle w drzwiach stanął ciemnoskóry mężczyzna. Miał na sobie ciemną kurtkę, pod spodem biały T-shirt, czarne spodnie, mokasyny i do tego białe skarpetki. Stanął w drzwiach i niczym sam James Bond, zciągnął zalotnie okulary z czubka swojego nosa. Po tym jakże ważnym ruchu, wszedł głębiej do pomieszczenia. Spojrzał na dziewczynę, która wyglądała mu znajomo, jednak nie mógł sobie przypomnieć, skąd ją zna. Jednak na jej widok, jego serce zaczęło mocniej bić. Mężczyzna nie wiedział, dlaczego jego ciało zaczęło się inaczej zachowywać. Znów w jej obecności zadał sobie to pytanie: “Michael, co się z Tobą dzieje?!”


Przepraszam, że nie było mnie tak długo. Tak wiem, zaniedbałam bloga
i przyznaję się bez bicia. Niestety, potrzebowała tej przerwy. Musiałam uporządkować w głowię tę historię i samego Michaela. Momentalnie stał  się dla mnie obcy, dlatego zdecydowałam się zawiesić bloga. Ale już jestem! Jestem z siebie dumna, że mi się udało! Mam nadzieję, że chociaż jedna osoba przez ten czas myślała o tym. czy dodam notkę. Jeżeli taka jest, to ta notka jest SPECJALNIE DLA CIEBIE!


CZYTASZ, ZOSTAW KOMENTARZ!